"I don’t care for this world anymore,
I just want to live my own fantasy."
I just want to live my own fantasy."
/ Iron Maiden - Lord of the flies
*Vancouver*
Nikt z fanów nie
wiedział dokładnie kiedy aktorzy przyjadą wreszcie do miasta, aby zacząć
kręcenie scen do już tak długo wyczekiwanego filmu.
Drugi dzień w mieście
Victoria spędziła na zwiedzaniu. Jamie musiał stawić się w kilku miejscach i im
dłużej fani nie wiedzieli, że Dornan jest już mieście tym lepiej. Irlandczyk
starał się dbać zawsze o prywatność i Victoria mogła spokojnie chodzić po ulicy
bez stresu, że któraś z fanek ją rozpozna.
Jutrzejszego dnia
oby dwoje, ona i Jamie mają stawić się na spotkaniu z producentami i resztą
aktorów. Wreszcie pozna kobietę, która będzie grała Anastasie, spotka Ritę i
inne ważne osoby.
Chodziła jak w zegarku, bardzo chciała już znaleźć się na tym
spotkaniu, poznać wszystkich i zobaczyć reżyserkę jak i aktów w akcji. Bardzo
chciała zagrać chociaż moment jakąś rolę drugoplanową, mogłaby przejść przez
ulicę, albo robić sztuczny tłum, cokolwiek byleby coś zagrać.
*
- Victoria! –
Usłyszała zdenerwowany głos brata. Siedziała w łazience i kręciła swoje ciemne
włosy. Chciała wyglądać jak najlepiej, nawet jeśli była kimś kto nic nie wnosił
do filmu. Odwróciła się, otworzyła zamek i wpuściła brata do środka. – Długo
jeszcze?
- Już skończyłam – odpowiedziała i wyłączyła prostownicę, którą
odłożyła na umywalkę i wyszła z łazienki. Narzuciła na swój czarny golf, kurtkę,
upchnęła rurki w kozaki i spojrzała na brata. – Pośpieszysz się? Bo się
spóźnimy, Jamie – zaśmiała się i wyszła.
Weszli do hotelu w
którym miało odbyć się spotkanie. Victoria rozglądała się, a Jamie zajął się sprawami
z przybyciem. Chwilę potem ochroniarz prowadził ich na salę konferencyjną.
- Jamie! – Irlandka usłyszała jak jakaś szczupła kobieta woła brata. –
Jak lot wam minął?
- Sam, milo Cię znowu widzieć – Dornan ucałował ją w oba policzki i
przytulił do siebie. – Poznaj proszę moją siostrę Victorię. Vick to Sam, reżyserka
filmu. – Dziewczyna ujęła dłoń kobiety z uśmiechem na ustach. Sam przytuliła
ją do siebie i ucałowała w oba policzki.
- Jamie dużo mówił o Tobie, oczywiście w samych pozytywach – zaśmiała
się głośno i ścisnęła ramię Victorii. – Zapraszamy, czekamy tylko na Ritę i
Luke’a.
Weszli do
przestronnej sali w której roiło się mnóstwo ludzi. Produkcja filmowa i aktorzy
zmieszali się tworząc tłok na samym środku. Victoria spojrzała przestraszona na
tych wszystkich ludzi i przystanęła przez co Jamie wpadł na nią i
popchnął ją lekko do przodu.
- Nie świruj, że się stresujesz – zaśmiał się cicho pod nosem. Irlandka
spojrzała na niego jak na dziwaka i sama się zaśmiała. – Chodź Vick, poznamy
kobietę, która za niedługo będzie uległą pana Grey’a – ponownie się zaśmiał
nieco głośniej i pociągnął za sobą siostrę.
Zaczęło się
mozolne witanie z każdym kto stanął im na drodze. Przedstawianie się nawzajem i
pytanie o to jak bardzo podoba się mu scenariusz. Dziewczyna zaczęła się trochę
nudzić, więc odeszła kawałek od brata i zaczęła chodzić bez celu po sali
obserwując kogoś kto aktualnie wydawał się jej ciekawy.
- A Ty musisz być siostrą Jamiego – usłyszała ciepły kobiecy głos. Gdy
się odwróciła jej oczom ukazała się Dakota Johnson.
- Tak, dokładnie – uśmiechnęła się ciepło do aktorki.
Cieszyła się, że
wreszcie mogła ją zobaczyć osobiście. Może i jej nie znała z filmów, ale
ciekawiło ją jak kobieta się zachowuje na planie i po za nim. Nie chciała się z
nią zaprzyjaźniać, aby być super laską. Chciała tylko ją poznać, chyba jak
każdy na planie.
- Jesteście do siebie bardzo podobni, a gdy Sam powiedziała mi, że
przyprowadził siostrę to poczułam motylki, ale również zawiedzenie. Miałam
nadzieję, że poznam również Amelię, aby ją uspokoić – zaśmiała się podobnie jak
Irlandka. – Gdzie moje maniery, jestem trochę sławna i myślę, że każdy mnie
rozpozna – machnęła ręką. – Jestem Dakota – wyciągnęła dłoń w stronę Victorii z
uśmiechem na twarzy.
- Miło mi Cię poznać, jestem Victoria – dziewczyna uścisnęła dłoń
kobiety i obie się zaśmiały.
Nie trudno było
nadążyć za Dakotą. Była bardzo wesołą kobietą. Amerykanka szybko polubiła młodą
Irlandkę i złapała z nią świetny kontakt. Szybko zaczęła przedstawiać
dziewczynie producentów, ale także aktorów, których Dakota zdążyła wcześniej
poznać.
- Zobacz kogo tutaj mamy! – zaśmiała się podchodząc do jakiegoś
mężczyzny. Klepnęła go kilka razy w ramię i odsunęła się.
Mężczyzna odwrócił
głowę zdezorientowany, ale na widok Dakoty uśmiechnął się ciepło i podszedł do
niej aby ją przytulić. Następnie swoje spojrzenie skierował na Victorię, która
stała z otwartą buzią i wpatrywała się w przystojną twarz mężczyzny.
- Luke, poznaj proszę Victorię Dornan, siostrę Jamiego – Dakota
pisnęła.
- Miło Cię poznać – powiedział blondyn.
Wyglądał zupełnie
inaczej niż na zdjęciach. Victoria spodziewała się bardziej dziecięcej twarzy,
mało wyrobionej sylwetki, a co ciekawsze króciutkich włosów. Ten mężczyzna,
który stał przed nią wcale nie przypomniał jej Luke’a, którego szukała w
Internecie. Przed nią stał postawny, pewny siebie i przystojny mężczyzna. Miał
dłuższe włosy, które pasowały do jego twarzy, oraz zarost, który dodawał mu
odrobinę uroku. Jego wygląd był dla Irlandki jak grom z jasnego nieba. Nie
mogła wykrztusić z siebie słowa, nogi miała jak z waty, a ręce z ołowiu. Nigdy
nie wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia, ale teraz zaczynała rozumieć co
było w niej takiego cudownego. On był jej ideałem. Takiego mężczyzny nie
znalazłaby w Irlandii, a tutaj proszę bardzo, stał przed nią z wyciągniętą
dłonią w jej stronę i czekał z uśmiechem na ustach.
- Przepraszam – powiedziała w końcu. – Jestem Victoria – uśmiechnęła
się ciepło i niepewnie ścisnęła jego dłoń.
On zaś zamiast ją
tylko uścisnął uniósł ją do ust i zachowując się jak dżentelmen ucałował jej
wierzch. Victoria poczuła, że się rumieni i poszerzyła uśmiech. Trwali tak
chwilę patrząc się jedynie na siebie do momentu gdy Luke oderwał od niej wzrok,
a ona poczuła ciężkie dłonie na swoich barkach.
- Tutaj jesteś – usłyszała dobrze znany jej głos. – Myślałem, że
uciekałaś gdzie pieprz rośnie.
- Jamie! – pisnęła Victoria. – Nie rób wiochy – powiedziała ciszej w
stronę brata. – Poznałeś już Luke’a? – spytała wskazując na blondyna.
Panowie podali
sobie dłonie i zaczęli szybką rozmowę. Irlandka spojrzała ponownie na nich i
uśmiechnęła się sama do siebie. Nawet nie wiedziała kiedy i gdzie zniknęła
Dakota. Była zapatrzona w mężczyznę. Niespodziewanie ponownie ktoś ułożył jej
dłonie na ramionach. Tym razem były one dużo mniejsze.
- Powiem Ci, że wpadłaś jak śliwka w kompot – usłyszała śmiech Dakoty.
- Dlaczego? – spytała wyraźnie zaciekawiona tematem, który narzuciła
Amerykanka.
- Bo zakochałaś się w nim po uszy, ale nie martw się mała on w Tobie
też – klasnęła w dłonie i zaczęła je zacierać. – Oh, no nie mów, że Ci się nie
podoba! Tą chemię między wami da się wyczuć na kilometry, kochana!
- Nie wiem o czym mówisz – zaśmiała się Irlandka wtórując nowopoznanej
koleżance.
Dakota spojrzała
na nią spod rzęs i wytknęła jej język. Serio tak zachowywała się znana na
świecie Dakota Johnson, gdy kamery i aparaty jej nie widziały? Nie zdążyła nic
powiedzieć, ponieważ Dakota oddalała już się od niej i zmierzała w kierunku
Jamiego. Victoria odetchnęła z ulgą na chwilę spokoju, ale napięła się gdy
zobaczyła idącego w swoją stronę Amerykanina. Uśmiechnęła się do niego co
odwzajemnił.
- Dasz się wyrwać po tej całej szopce na kawę i ciasto? – spojrzał w
jej oczy.
- Jeśli Jamie puści mnie to jasne – wzruszyła lekko ramionami,
rumieniąc się przy tym.
- Słyszałem, że razem z Dakotą idzie potem porozmawiać na temat
scenariusza.
*
Siedziała między Dakotą, a Jamiem i czekała, aż całe
spotkanie się skończy. Co ciekawe Jamie zgodził się bez zająknięcia na jej
wyjście, więc czekała tylko i wyłącznie, aż będzie mogła się stąd urwać. Luke
bacznie obserwował ją podczas całego spotkania. Uśmiechał się do niej ciepło,
czasem puszczał oczka, a niekiedy wytykał jej język i pokazywał, że się
rumieni. Gdy wreszcie usłyszała, że spotkanie dobiegło końca to wstała ze swojego
miejsca i podeszła do Amerykanina. Przeszli w ciszy do kawiarni naprzeciw
hotelu w całkowitym skupieniu. Nie rzucali się w oczy, wyglądali na normalną
par, która idzie na kawę.
- Czego się napijesz? – spytał gdy już usiedli przy stoliku.
- Poproszę Latte i babeczkę – uśmiechnęła się do niego.
Odszedł szybkim
krokiem i podszedł do kasy składając zamówienie. Zapłacił i wrócił do stolika
uśmiechając się do Irlandki.
- Uznaj mnie za jakieś psychopatę, albo i nie, ale zaprosiłem Cię tutaj
bo bardzo mi się spodobałaś – Victoria poczuła, że ponownie się rumieni.
Luke *-*
Przez dłuższy okres czasu zastanawiałam się kiedy mam tutaj wrócić i które z moich opowiadań kontynuować.
Zdecydowałam się pisać to, ponieważ moja sympatia to rozdziałów w zeszycie jeszcze nie minęła, a po premierze filmu spotęgowała, gdyż wyobrażałam sobie go zupełnie inaczej.
No, ale cóż... Każdy ma inne gust :)
Kiedy kolejny?
Widzimy się za tydzień, moi mili.
Miłego dnia ♥
Luke jest słodki *,* mega rozdział podoba mi się ta chemia pomiędzy nimi <3 Mam nadzieję,że coś z tego wyniknie :D Tymczasem zapraszam do mnie na nowy rozdział :) Mile widziany komentarz :* http://youaremyluckyone.blogspot.com/2015/06/rozdzia-vii.html
OdpowiedzUsuńLuke i Victoria to słodziaki*,* Mam nadzieję że będą razem :* W wolnej chwili zapraszam do nas na nowy ^^ Dawno Cię u nas nie było ;)http://youaremyluckyone.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuń